Słowo o ubieraniu się na zimowe fotografowanie. We Włoszech bywam często odwiedzając Dolomity. Mediolan niedaleko, myślę więc, że mam już niemałe kompetencje, żeby doradzać w kwestii doboru zimowej garderoby i modnych zimowych stylizacji. Oto kilka rekomendacji dotyczących wyboru zimowych kreacji dla każdego fotografa krajobrazu, bez których nie ma co pokazywać się przy Lago di Braies (na 5000m n.p.m. też powinny się sprawdzić ;)
Co więc najlepiej założyć, żeby nie z(a)marznąć?
Jakie rozwiązania polecam?
ZIMOWY UBIÓR FOTOGRAFA
W warunkach nieciepłych, fotografowanie bywa utrudnione. Zesztywniałymi z zimna rękoma trudniej obsługuje się aparat, niektóre funkcje stają się jakby mniej dostępne. Po kilku godzinach spędzonych w -20 stopniach ustawienie przełącznika stabilizacji obiektywu na pozycję środkową może być wyzwaniem. Choć w większości przypadków będzie to trudne, będąc odpowiednio ubranym, zwiększasz szanse powodzenia tej misji. Co to jest więc odpowiedni ubiór zimowy? Ano taki, który zapewni Ci komfort termiczny i w którym, pomimo mrozu, będzie Ci ciepło. Trzeba pamiętać, że fotografując zimą znacznie bardziej odczuwa się temperaturę. Przy wysiłku fizycznym podczas podejścia pod górę, organizm nagrzewa się, zimna nie odczuwamy prawie wcale, a spędzając nawet 10 minut stojąc w miejscu za statywem, już stosunkowo wysoka temperatura, w okolicach zera, może okazać się bardzo nieprzyjazna.
Podstawowa zasada – idąc pod górę ubierz się tak, żeby podczas postojów było Ci zdecydowanie za zimno. Po kilku minutach marszu organizm rozgrzeje się do tego stopnia, że brak dodatkowych warstw odzieży będzie nieodczuwalny. Zatrzymując się – zwłaszcza na dłużej – miej pod ręką warstwy docieplające (kurtka puchowa, cieplejsze rękawice, ocieplane spodnie).
Przegląd szafy najlepiej zacząć od najważniejszego, czyli tego co najprawdopodobniej w pierwszej kolejności Ci zmarznie, jeśli nie przygotujesz się odpowiednio do zimowej wyprawy. Na pierwszy ogień idą więc rękawice i buty.
Rękawice
Bez dobrych rękawic zimowe fotografowanie jest praktycznie niemożliwe. Dłonie są zdecydowanie najbardziej podatne na oddziaływanie zimna. Brzuch, czy nogi powyżej kostek raczej trudno odmrozić, choć z podejściem “ja nie dam rady?”można wiele osiągnąć :) Palce można załatwić sobie za to bardzo szybko, a z bąblami na opuszkach samo trzymanie aparatu w dłoni zimą bywa bolesne i niekomfortowe. Próbowałem, nie polecam ;)
Przez ostatnie lata stosowałem rozwiązanie składające się z cienkiej rękawiczki (tzw. liner) i dodatkowo docieplającej rękawicy Black Diamond Windweight Mitt umożliwiającej łatwy dostęp do palców. Do -10 sprawdzało się dobrze. Podczas styczniowej wyprawy w Dolomity wymieniłem stary liner na cieplejsze Merino, konkretnie Smartwool Merino 250. W teorii merino jest tkaniną, która dobrze dociepla i grzeje nawet mokra, więc nic nie może pójść nie tak, prawda? W praktyce może – nie rób tego w domu :)
Pierwszego dnia w Dolomitach, z palców zniknęła warstwa zapewniająca obsługę smartfona, a już trzeciego – powstały pierwsze dziury na palcach, których używałem najczęściej. Efektem były niestety odmrożenia. Z tygodniowej wyprawy przywiozłem ich 3 sztuki 2-go stopnia i lekką wersję odmrożenia pozostałych palców. Merino niestety nie jest najwytrzymalszą tkaniną, dlatego ostatecznie, jeśli chodzi o rękawiczki – znacznie bardziej polecam sprawdzony Power Stretch
Testowałem też chińskie fotograficzne rękawiczki PGY Tech. Choć odmrożenia były raczej wynikiem “braku palców” w linerze, to deklarowane przez producenta -30 stopni można włożyć między bajki – już przy dłuższej ekspozycji na -15 stopni mógłbym wrócić z czarnymi palcami.
Po powrocie z Włoch dotarły do mnie rękawice od Vallerret – model Ipsoot z linerem z Power Stretcha. Pierwsze wrażenia bardzo dobre jeśli chodzi o jakość wykonania, ale bez porządnego testu w plenerze trudno się wypowiadać w temacie jakości tego sprzętu. Wkrótce uzupełnię artykuł o wrażenia z ich użytkowania :)
Buty zimowe
Palce stóp są kolejnym newralgicznym miejscem, o które trzeba szczególnie zadbać. Dobre buty to tu podstawa. Przede wszystkim powinny sięgać za kostkę. Niezależnie od tego czy mają to być buty letnie czy zimowe. Kamieniste górskie szlaki są wymagające, bez ochrony kostki narażasz ją na skręcenie za każdym razem kiedy źle postawisz stopę i stracisz równowagę. Także w zimę, chodząc w rakietach, biorąc pod uwagę nieprzewidywalność pokrywy śniegowej, kostki narażone są na dodatkowe obciążenia.
Dodatkowo zimą ważne są dobra izolacja termiczna i nieprzemakalność. Przy ekstremalnych warunkach, od -20 stopni w dół, warto skorzystać z butów ocieplanych. Godna polecenia jest membrana Gore-Tex Insulated Comfort, dzięki której można uzyskać ciepło i komfort w warunkach nawet -30 stopni. W standardowych temperaturach spotykanych w polskich górach (od -5 do -20), zazwyczaj sprawdzi się but nawet bez membrany, ale z dobrą izolacją od warunków na zewnątrz stopy. Wtedy kluczem do sukcesu są skarpety. Ale o tym za chwilę.
Sam od wielu lat korzystam z butów Meindla, które są nie do zajechania, a jedyne co się w nich niszczy to wycierająca się od skał podeszwa (którą można zresztą wymienić). Meindle Himalaya MFS, choć nietanie, warte są każdej wydanej złotówki. Zrobione są z nubuku, przy odpowiedniej impregnacji praktycznie w 100% chronią przed wodą i wilgocią. Posiadają wysoko zachodzący gumowy otok jeszcze wzmacniający tę ochronę. Nie mają dodatkowego docieplenia, ale przy chłodniejszych warunkach dobra skarpeta też załatwia sprawę. Pomimo rozmiaru i ciężaru są wygodne – zastosowana pianka MFS zapewnia dobre dostosowanie buta do stopy. Na plus też możliwość podpięcia raków półautomatycznych, które sprawdzają się lepiej niż zwykłe koszyki.
Podczas styczniowej wyprawy w Dolomity, poruszając się w warunkach -5 do -18 stopni, testowałem Meindle Air Revolution, ale o ile idąc nie czułem zimna, podczas dłuższych przestojów na fotografowanie, bywało z tym różnie. Pancerna, skórzana konstrukcja Himalajów, lepiej radziła sobie z izolacją przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi. Buty które nasiąkną, momentalnie zyskują dodatkowe gramy wagi w postaci lodu. Zalodzone buty możemy potem pozbawić lodu w plenerze – albo trzymając je w śpiworze – jednocześnie mocząc go (a puch nie przepada za wilgocią), albo próbując ogrzać je ciepłem stóp, co może z kolei doprowadzić do odmrożenia palców.
Skarpety
Kiedyś uważałem wydatek 80-150 PLN na skarpety za wygórowany, jednak kilka mroźnych wypraw wyprowadziło mnie z tego błędu. Dobierając odpowiednie skarpety można regulować temperaturę wewnątrz buta w zależności od potrzeb. Zainwestowałem w Smartwoole i były to bardzo dobrze wydane pieniądze. Utkane są z wełny merino, która grzeje stopy, nawet jeśli skarpety są wilgotne. Materiał charakteryzuje się wysoką oddychalnością, a także posiada właściwości antybakteryjne i antyzapachowe. Jest grubszy niż w rękawiczkowym linerze, dużo bardziej odporny na przetarcia. Skarpet merino używam już czwarty rok – póki co bez dziur. W najzimniejsze dni korzystam z modelu Smartwool Mountaneering Extra Heavy Crew, w nieco mniej zimne (i do spania) z Medium Hiking Crew. Jeśli masz mniej miejsca w bucie, jeszcze lepszym wyborem będą Lorpen Inferno Expedition. Są cieńsze, zrobione z podwójnej warstwy power stretcha z dodatkowym primaloftowym ociepleniem palców. Cena zwala z nóg, ale lepiej cena niż odmrożone palce :) Bardzo ważne jest pozostawienie stopom trochę miejsca w bucie. Zbyt duży ucisk na stopie ogranicza krążenie krwi i mimo ciepłych skarpet może spowodować odmrożenia. Podobnie ma się rzecz z rękawicami.
Zawsze zakładam też drugą parę ultralekkich skarpet trekkingowych, które pomagają mi chronić stopy. Od kilku lat mam problemy z obtarciami lewej pięty – nawet 2 godzinny trekking kończy się pęcherzami i zerwaną skórą. Druga para skarpet redukuje tarcie i pomaga mi radzić sobie z tym problemem.
Stuptuty
Bielizna termoaktywna
Ważne jest tu nie tylko ocieplenie, ale i odprowadzanie nadmiernie wydzielanego ciepła. Zwłaszcza jeśli pocisz się dość mocno podczas trudniejszych podejść, kluczowe jest aby warstwa ta transportowała wilgoć na zewnątrz. O ile pozostając w ruchu, będzie ciepło, każda przerwa na fotografowania sprawi, że mokra bielizna zacznie mocno ochładzać a w skrajnych warunkach przymarzać. Mało przyjemne uczucie. Zimą korzystam z produktów X-Bionic’a. Przy dłuższych wędrówkach świetnie sprawdzi się też bielizna z merynosa.
Docieplenie
Podczas postojów warto zadbać o odpowiednie docieplenie. Stojąc odczujesz niską temperaturę znacznie bardziej niż w ruchu. Zimowe fotografowanie, zwłaszcza jeśli biwakujemy, polega często na długim oczekiwaniu na odpowiednie warunki. Pogoda w zimie jest dynamiczna i każdy nawet najmniejszy prześwit na niebie lub wiatr wywiewający świeży śnieg z grani mogą być tym momentem, który pozwoli Ci przywieźć rewelacyjny materiał. W celu umilenia tego oczekiwania, dochodząc do miejsca z którego docelowo mam zamiar fotografować, zwykle zakładam sweter puchowy. W moim przypadku jest to Aura Prefix.
Nogi mi zwykle nie marzną w trakcie dnia, ale od jakiegoś czasu mam zawsze w zanadrzu ocieplane spodnie Patagonia Nano Air. To opcja na czas kiedy stoję w miejscu przy mrozie rzędu -15 stopni lub większym.
Polecam zaopatrzyć się też w spodnie i bluzę z Power Stretchu / Power Stretchu Pro. Taka odzież może służyć zarówno jako docieplenie podczas wędrówek w najzimniejsze dni, jak również warstwa docieplająca podczas samego fotografowania lub spania pod namiotem. Ważne, żeby nie łączyć tych funkcji. Brudny Power Stretch i sól zawarta w pocie, mogą mieć bardzo niekorzystny wpływ na żywotność i właściwości termiczne puchowych śpiworów.
Hardshell: spodnie i kurtka
Funkcją zewnętrznej warstwy odzieży jest przede wszystkim zabezpieczenie przed wiatrem, śniegiem i deszczem. Warstwa ta nie dociepla, ale bez niej korzyści termiczne opisanych wcześniej warstw byłyby niewielkie. Wiatr wywiewałby ciepło, a puch mógłby dodatkowo nasiąkać, tracąc swoje właściwości. Jedynym słusznym wyborem tkaniny jest dla mnie Gore Tex. Trzeba pamiętać jednak, że jest wiele rodzajów Gore i nie wszystkie sprawdzą się w trudnych warunkach. Zimą odpuściłbym sobie membranę Active, która ma na celu zapewnienie maksymalnej oddychalności. Lepiej sprawdzą się grubsze 2-3 warstwowe odmiany Goretexu zaopatrzone w wentylację pod pachami przydatną podczas cięższych podejść. Przy wyborze membrany ważnym czynnikiem jest wytrzymałość. Jeśli interesuje Cię pakiet all inclusive – polecam Gore Tex Pro. Najgrubszy, najbardziej szeleszczący, najbardziej pancerny. Jeśli planujesz zimowe wyprawy z użyciem czekana, na pewno trudniej będzie Ci zrobić w tym przypadkowo dziurę niż np. w GTX Paclite. Choć dla chcącego nic trudnego :)
Mój wybór to: na górę Mountain Equipment Lhotse i Arcteryx Beta AR na dół. I jedno i drugie to sklepowo wydatek rzędu 2000 PLN, ale polecam śledzić aukcje na eBay-u. Jeśli nie potrzebujesz ciuchów na wczoraj, można kupić nowy sprzęt za pół ceny. Nadal nietanio, ale nie jest to odzież, która zużywa się po 5 sezonach.
Ochrona głowy
Większość z nas ma tu naturalną ochronę w postaci włosów, która wbrew pozorom nieźle chroni głowę przed utratą ciepła. W moim przypadku zimą dodatkowo wspomagam się kominiarką z Merino, a w razie zimniejszych warunków zakładam grubszą – X-Bionic Stormcap Eye
W kominiarce najczęściej śpię, jest to bardzo dobre rozwiązanie na najzimniejsze noce. Nie każdy jednak lubi mieć warstwę tkaniny na twarzy przez całą noc – kwestia indywidualnych preferencji.
Doping cieplny - dodatkowe akcesoria
SPANIE ZIMĄ W GÓRACH
Do tej pory nie zdarzyło mi się biwakować w temperaturze poniżej -20 stopni. Śpiwory na takie temperatury są zwykle ciężkie (i drogie), a do tego mało uniwersalne i raczej przeznaczone na specjalne okazje. Polecam zbudowanie systemu, który będzie elastyczny i będzie można skorzystać z niego w różnych temperaturach. Posiadam 2 śpiwory puchowe z komfortem 0 i -8 stopni. Póki co zwykle korzystałem z jednego – zależności od warunków, modyfikując zimową „pidżamę”.
Moim podstawowym wyborem jest Aura Baza, który dodatkowo został dopuszony w Aurze zwiększając z -5 do -8 stopni komfort. Spać w nim można już w temperaturze 0 stopni rozsuwając suwak. W temperaturze do -10 noc mogę spędzić w samej bieliźnie termoaktywnej, ewentualnie dodając warstwę Power Stretcha. Przy -15, jeśli Power Stretch nie wystarcza, dodaję do docieplenia wspomniane spodnie Patagonia Neo Air i sweter puchowy. Do -20 taki zestaw powinien wystarczyć. Opcją alternatywną, zwiększając możliwości do ok. -25 byłby drugi śpiwór – Aura Sen (komfort 0 – stopni, nie w skali 1-10 ;) ). Ewentualnie może zastąpić spodnie i sweter przy „cieplejszych” warunkach.
Ważnym tematem są dla mnie stopy. Zwykle trudno mi je dogrzać. W takiej sytuacji staram się nie wchodzić do śpiwora z przemarzniętymi stopami. Od tego roku korzystam z botków puchowych od Aury. Ważą niewiele, zajmują niewiele miejsca. Świetny zakup.
Rozbicie namiotu na tarasie nieczynnego schroniska pomaga lepiej osłonić się przed wiatrem, choć jego skutki bywają odczuwalne.
Zwłaszcza kiedy korzysta się z 3-sezonowego namiotu w zimę :)
Śpiąc w zimowych warunkach problemem może być ciepło, które generuje nasz organizm. Zwykle podczas nocy jest to ok. 0,5 litra wody. Parująca woda osadza się na śpiworze, zwłaszcza w okolicach kaptura. Mokry puch traci swoje właściwości termiczne, a dodatkowo podczas ekspozycji na zimno może zamarzać. Rozwiązaniem może być Vapour Barrier Liner, czyli po polsku warstwa w której śpimy, na którą potem nakładamy śpiwór i która nie przepuszcza ciepła. Zamykamy się w czymś co pełni podobną funkcję do koca termicznego – taki śpiwór z koca :) Na rynku dostępne są dedykowane rozwiązania, ale można skorzystać z Emergency Bivy np od Mountain Equipment. W ramach testów spędziłem w tym noc i o dziwo nie obudziłem się cały mokry.
Jeśli mam problem z zawilgoceniem, a warunki o wschodzie nie oferują niesamowitych kadrów, pierwszą rzeczą którą robię to suszenie śpiwora. Wywijam go na lewą stronę i wystawiam na działanie wiatru. Zwykle wystarcza.
W zachowaniu komfortu termicznego pomaga dobry materac. Korzystam z Sea to Summit Comfort Plus Insulated oraz dodatkowej maty (1cm lekka piankowa karimata z greckiego demobilu). Przy zimowym spaniu wartość R-Value maty (czyli stopień izolacji od podłoża) powinna wynosić 4.0-5.0, jednak 4.0 z StS bywało dla mnie niewystarczające, stąd dodatkowa lekka karimata. Plusem tego rozwiązania jest zwiększenie odporności maty na przebicia, choć akurat w zimie, raczej rozkładam się na śniegu, który nie ma ostrych krawędzi mogących uszkodzić matę. Moja mata ma jedno bardzo dobre rozwiązanie. Pompuje się ją z dwóch stron. Nawet jeśli z jednej strony zrobiłbym w niej dziurę, zawsze mam gwarancję, że noc spędzę w choć trochę komfortowych warunkach.
PODSUMOWANIE
Zimowy ubiór jest często ważniejszy niż posiadany sprzęt fotograficzny. Z poważnie odmrożonymi palcami trudniej jest zrobić dobre zdjęcie Phase One’em niż smartphonem obsługiwanym przez ogrzane dłonie. Odpowiedni dobór sprzętu turystycznego umożliwiającego komfortowe zimowe fotografowanie nie jest prostym zadaniem. Dobrze mieć sprawdzony zestaw, który jest elastyczny i sprawdzi się zarówno w 0 jak i -20 stopniach, dostosowując go do pogody poprzez założenie dodatkowych warstw odzieży. Opisane przeze mnie rozwiązania powinny pozwolić Ci przetrwać w najtrudniejszych warunkach w polskich górach. Doświadczenie górskie podobnie jak fotograficzne zdobywa się jednak w praktyce. Zanim nauczysz się komfortowo spędzać noce w Tatrach przy -30, najpewniej nie raz pogoda da Ci się we znaki. Mam nadzieję, że dzięki przeczytaniu tego artykułu górskie wyprawy będą przyjemniejsze i bardziej owocne w dobre fotografie. Pamiętaj tylko, że takie kwestie jak odczuwanie zimna, jego wpływ na ciało, są bardzo indywidualne. Warto poznawać swoje możliwości, żeby nie skończyć później jak Walt Disney na weekendowym wypadzie. Dobra znajomość posiadanego sprzętu również nie zaszkodzi. Nie polecam większych zakupów bezpośrednio przed wyprawami. Nie testując uprzednio zakupionych produktów często nie będziesz zdawać sobie z ich ograniczeń. Może to utrudnić fotografowanie, a w skrajnych przypadkach zagrozić Twojemu zdrowiu. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie warto próbować :) Będąc dobrze przygotowanym, zimowa fotografia górska, może być najwspanialszą przygodą. Powodzenia więc i do zobaczenia na szlaku!