W fotografii krajobrazowej obiektyw 70-200 to dla mnie podstawa. Z mojego punktu widzenia jest to najwszechstronniejszy zakres ogniskowych, który najczęściej wykorzystuję fotografując góry. Gdy Tamron wypuścił na rynek 70-200 z serii G2 recenzje, które czytałem, były na tyle pozytywne, że zdecydowałem się go przetestować, mimo że korzystałem już z bardzo dobrego Nikkora 70-200 F/2.8 VR II. W chwili obecnej jestem ambasadorem marki Tamron, czyli chyba źle nie jest :) Co więcej, jest na tyle dobrze, że postanowiłem podzielić się swoimi wrażeniami z użytkowania szkła w formie krótkiej recenzji. Nie jest to artykuł w żaden sposób sponsorowany, firma nie daje ambasadorom obiektywów na własność, ani nie płaci za recenzje (Halo? Musimy porozmawiać #tamron #obiektywytamron #focusnordic ;) ).
Od razu uprzedzam też, że nie znajdziesz tu informacji o tym, ile zastosowano soczewek w ilu grupach, z jakiego szkła zostały wytworzone, w której fabryce zostały wyprodukowane itd. Akurat dla mnie nie ma to najmniejszego znaczenia. Jeśli chcesz, wszystkie parametry techniczne znajdziecie TUTAJ. Nie będę rozpisywał się o eBand, XLD, BARR, LD i innych oznaczeniach. Ważne jest dla mnie to, na ile pozwalają tworzyć dobre fotografie. Skupię się więc wyłącznie na kwestiach praktycznych i wykorzystaniu sprzętu konkretnie w fotografii pejzażu.
W tekście odnosić się będę do bezpośredniego konkurenta – Nikkora 70-200 F/2.8 VR II, z którego korzystałem przez kilka lat i który udało mi się poznać naprawdę dobrze.
Jakość wykonania
Fotografia górska wymaga niezawodności sprzętu w każdych warunkach pogodowych. Deszcz, śnieg, temperatury sięgające -20 stopni, to moje biuro, w którym pracuję na co dzień. Sprzęt z którego korzystam musi być przede wszystkim niezniszczalny. Patrząc na to, jak wykonane były obiektywy Tamrona 10 lat temu, chłopaki (i dziewczyny) z Tamrona zrobili naprawdę dobrą robotę. Kiedyś, idąc do sklepu, oglądając 3 sztuki tego samego szkła, mogło się okazać, że żadna nie była dobra. Kontrola jakości poszła znacznie w górę i porównując 2 egzemplarze 70-200 G2-ki, obie wyglądały i sprawowały się identycznie. Pomijając bardzo dobrą powtarzalność poszczególnych sztuk, również do samej jakości wykonania nie można się przyczepić. Korpus jest smukły i opływowy. Użyte materiały są bardzo wysokiej jakości. Metalowe i plastikowe elementy wydają się być pancerne. Są dobrze spasowane, obiektyw sprawia bardzo solidne pierwsze wrażenie, dając nadzieję na to, że nie tylko wygląda na szczelny, ale taki w rzeczywistości jest. Ale o tym później.
Waga
Waga obiektywu jest dość duża. Producent podaje 1485g, nie ważyłem, wierzę na słowo. W porównaniu do innych 70-200 F/2.8 jest to jednak standard. Na rynku dostępne są lżejsze wersje – 70-210 F/4 Tamrona lub Nikonowskie 70-200 F/4 i gdyby różnica dotyczyła tylko otworu maksymalnego, na pewno na któryś z nich już dawno bym się zdecydował. W krajobrazie jednak F/2.8 jest zupełnie zbędne. Niestety dla moich pleców, jakość optyczna jest dla mnie absolutnym priorytetem, a obiektywy F/2.8 są ostrzejsze od F/4 i znacznie lepiej odwzorowują najmniejsze detale. Gdyby któraś marka zbudowała znacznie lepszy optycznie obiektyw 70-200 ważący 3kg, na pewno bym go kupił. Z punktu widzenia marketingowego byłby to jednak strzał w stopę, zwłaszcza w dobie rosnącej popularności bezlusterkowców i zwiększonego nacisku na poprawę wagowych parametrów sprzętu.
Design
Pisząc o jakości wykonania, warto wspomnieć też o designie. Wprawdzie ładny obiektyw to niekoniecznie dobry obiektyw, ale w kwestii wyglądu G2-ki to ogromny krok naprzód w porównaniu do poprzednich wersji. Jak prezentuje się G2 w porównaniu do starych szkieł?
Widać różnicę? Starsza wersja przy G2 prezentuje się jak Multipla przy Maserati. Oba na ‘M’, ale mimo wszystko to nie do końca to samo ;)
Wygląda na to, że firma w końcu zatrudniła speca od projektowania, bo moim zdaniem obiektyw prezentuje się pięknie. Może właśnie nowe etaty w tym dziale to to, za co płacimy dodatkowe pieniądze w porównaniu do starszych szkieł lub G1? ;) No właśnie – warto wspomnieć o aspektach finansowych. Niestety, minęły już czasy kiedy Tamron był 2 razy tańszy od Nikonowskich szkieł, ale mimo wszystko różnica w cenie jest mocno odczuwalna na korzyść Tamrona.
Ergonomia
Ergononomia pracy G2-ki stoi na najwyższym poziomie. Obiektyw jest bardzo dobrze wyważony, w terenie korzysta się z niego bardzo wygodnie. Przyciski zostały rozmieszczone w rozsądny sposób, umożliwiając intuicyjną obsługę. Te najważniejsze – VC (stabilizacja) on/off, tryby VC, włącznik AF, zlokalizowane są blisko siebie, natomiast przełącznik limitujący zakres minimalny AF umieszczony został nieco dalej. Warto tutaj podkreślić, że wszystkie przełączniki, są dobrze wyczuwalne pod palcem. Detal? Jeśli fotografowaliście kiedyś w zimowych warunkach przy -20 stopniach, ich obsługa w rękawiczkach może być trudna. W porównaniu do Nikonowskiego odpowiednika jest zdecydowanie lepiej.
Czymś co wyróżnia obiektyw jest mocowanie statywowe. Większość obiektywów 70-200 pozwala na wkręcenie stopki statywowej i późniejsze podpięcie obiektywu z body pod statyw, równoważąc jednocześnie środek ciężkości. Tamron poszedł krok dalej. Łącznik statywowy jest od razu wyprofilowany pod Arca Swiss, co umożliwia podpięcie obiektywu pod statyw bez dodatkowych płytek. Proste i genialne. Każda dodatkowa płytka może potencjalnie wpłynąć na zmniejszenie stabilności zestawu body + obiektyw. Zwłaszcza przy dłuższych ogniskowych rzędu 200mm. Tutaj nie mamy tego problemu. Brawo!
Niestety, nie wszystko jest przemyślane idealnie. Pierścień zmiany ogniskowej jest umieszczony bliżej soczewki przedniej, natomiast pierścień regulacji ostrości – od strony mocowania obiektywu do korpusu. Co w tym złego? W momencie gdy osłona przeciwsłoneczna założona jest odwrotnie, zakrywa w całości pierścień ogniskowej i nie można z niego korzystać. Wyobraź sobie sytuację kiedy macie ułamek sekundy na wykonanie zdjęcia: wyciągasz obiektyw z plecaka. Próbujesz zmienić ogniskową. Siłujesz się z tulipanem. Odkręcasz go w końcu. Rzucasz w pośpiechu na ziemię. Nie udało się zdążyć. Rzucona na szybko osłona leci w przepaść. Dupa ze zdjęciami :) A teraz… wyobraź sobie to samo w zimę, w grubych rękawicach.
Z drugiej strony można zostawić tulipana w domu. Co jednak, jeśli będziecie fotografować pod słońce? Flary gwarantowane. Noszenie w torbie obiektywu z założoną do przodu osłoną też nie wchodzi w grę – obiektyw robi się nagle o 50% dłuższy. A wystarczyło zamienić miejscami pierścienie regulacji ogniskowej i ostrości (jak często korzystacie z tego drugiego?). Same pierścienie pracują z należytym oporem – w moim odczuciu jest tu idealnie, ani za luźno, ani za ciężko.
Obiektyw posiada standardowy gwint umożliwiający stosowanie filtrów nakręcanych i systemów takich jak NiSi, LEE i in. Średnica filtra to 77mm – chyba najbardziej popularna obecnie na rynku. Mocowanie niczym nie różni się od tego w obiektywach innych marek. Warto ponownie wspomnieć o osłonie przeciwsłonecznej, która też jest standardowa, a szkoda, bo można by wyciąć w niej małe okienko umożliwiające obracanie filtra polaryzacyjnego (jest potencjał na DIY).
Wykorzystanie w trudnych warunkach
Przede wszystkim obiektyw jest uszczelniony. Na stykach, złączach zastosowano uszczelki, zapobiegające przedostawaniu się kropel wody i drobinek pyłu do wnętrza obiektywu. Jest ich łącznie 9 – liczba ta wskazuje na to, że Tamron podszedł do sprawy na poważnie :)
W praktyce wygląda to tak:.
Nie oznacza to oczywiście, że można nim uprawiać fotografię podwodną bez odpowiedniej obudowy, ale zdarzało mi się fotografować w mocnym deszczu, przy wodospadach, gdzie praktycznie ociekał wodą i za każdym razem dawał radę.
Dodatkowo, soczewka przednia pokryta jest fluorową powłoką, dzięki której woda spływa po szkle, jest ono łatwiejsze w czyszczeniu i mniej podatne na działanie brudu, wilgoci czy odcisków palców. Z dobrą szmatką czyszczenie obiektywu trwa sekundę (polecam LEE Filters – filtry robią przeciętne, ale ściereczki tylko u nich kupuję ;) ).
W lutym testowałem obiektyw przez miesiąc w Bieszczadach przy śniegu, deszczu i temperaturach do -15 stopni. Informacje o skuteczności uszczelnień i powłok fluorowych to nie tylko marketingowy bełkot :) To działa.
Autofokus
W krajobrazie szybkość autofokusa jest praktycznie nieistotna. Inaczej z celnością. Tutaj na szczęście nie ma powodów do narzekań. Tamronowskie 70-200 testowałem z Nikonami D500, D810, D850 i Z 7. Trafiał z bardzo dużą regularnością. Ostrość poszczególnych kadrów wykonanych z ostrzeniem standardowym (detekcja fazy) nie różniła się znacznie od ostrzenia przez live view (detekcja kontrastu). Podczas krótkich testów już przy F/2.8 było dobrze, niemniej jednak w dłuższej perspektywie przy fotografii krajobrazowej praktycznie nie stosuje się takich przysłon, więc najdokładniej obiektyw był sprawdzany przy F/6.3-F/11. Spisał się świetnie.
W razie jakichkolwiek wątpliwości, Tamron wypuścił TAP-in Console, dzięki której możnesz samodzielnie skalibrować dany egzemplarz obiektywu pod konkretne body, które posiadasz. Kalibracji można dokonać jednocześnie dla wielu ogniskowych, więc nie ma ryzyka, że po dostosowaniu 70mm, na 200mm ostrzenie będzie się rozjeżdżać.
Warto też wspomnieć, że wraz ze zmianą dystrybutora na Focus Nordic, Tamron sprowadził do Polski specjalistyczny sprzęt umożliwiający pełną diagnostykę i naprawę obiektywów. W razie problemów z kalibracją lub konieczności naprawy, można odesłać sprzęt do Warszawy na Żytnią do Proclubu (tak, tam gdzie naprawiają Canona)
Stabilizacja
Tamron od lat znany jest z inwestowania w stabilizację w swoich szkłach i to widać w przypadku 70-200 G2.
Mamy do wyboru 3 tryby stabilizacji (VC = vibration compensation):
- VC Mode 1: stabilizacja widoczna w wizjerze (ale nie najbardziej efektywna)
- VC Mode 2: tryb przydatny przy panoramowaniu (stabilizacja nie obejmuje ruchów horyzontalnych obiektywu)
- VC Mode 3: stabilizacja niewidoczna w wizjerze, ale najbardziej efektywna
Skuteczność stabilizacji dobrze widać na poniższym filmiku:
Nie ukrywam, że stabilizacja była czymś, co przekonało mnie do pozostawienia w szafie Nikkora 70-200 VR II. Nie mogę powiedzieć, że Nikon ma słabą stabilizację, ale Tamron kolokwialnie mówiąc „pozamiatał”. Producent deklaruje skuteczność rzędu 5 EV przy VC Mode 3. Zwykle takie deklaracje mają tyle wspólnego z rzeczywistością co pomiary emisji spalin Volkswagena, ale w tym przypadku okazało się, że wykonanie ostrej fotografii w trudnych warunkach stało się dziecinnie proste. Żeby łatwiej było sobie to wyobrazić – dzięki stabilizacji, możemy przy czasie naświetlania 1/6 sek osiągnąć zbliżony rezultat do 1/200 sek przy wyłączonej stabilizacji. Rewelacja! W wielu przypadkach łapałem się na tym, że podczas fotografowania zachodu/wschodu słońca, nie wyciągałem nawet statywu. Oczywiście istotna tu jest również odpowiednia postawa podczas fotografowania – wtedy VC zajmie się resztą. Bardzo dobre wyważenie obiektywu zdecydowanie w tym pomaga, a łącznie ze stabilizajcą całość sprawia, że otrzymywane efekty znacznie przeszły moje oczekiwania.
Warto wspomnieć, że w przypadku podpięcia szkła pod body z wbudowaną stabilizacją (żeby uniknąć rozmytych zdjęć spowodowanych niekompatybilnością systemów stabilizacji) należy wyłączyć VC lub stabilizację w body. Testując obiektyw z Nikonem Z 7 okazało się, że zestaw współpracuje na tyle dobrze, że stabilizacja wyłącza się automatycznie po podpięciu szkła, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Nie musimy o wszystkim pamiętać :) Początkowo obiektywy G2 nie były w pełni kompatybilne z bezlusterkowcami Nikona, ale dzięki aktualizacji firmware’u (do zrobienia samodzielnie z wykorzystaniem Tap-In Console), zestaw świetnie współpracuje. Mam wrażenie, że konieczność dopracowania oprogramowania, sprawiła, że zestaw działa lepiej niż np. obiektywy innych marek, które nie wymagały aktualizacji.
Żeby nie było tak pięknie, po pół roku testowania, mam wrażenie, że z obiektywem mogę wykonać mniej zdjęć na jednej baterii, niż byłem w stanie wykonać z innymi szkłami. Może się to wiązać z bardziej zaawansowanym systemem stabilizacji niż w Nikkorze. W serii G2, Tamron wprowadził nowy dwuprocesorowy system sterowania AF, który również może mieć tutaj znaczenie. Cóż, jeśli na szali położymy minimalnie zwiększoną bateriożerność i jakość zdjęcia, moim zdaniem wybór i tak jest prosty.
Jakość obrazu
Celowo nie zamieszczam tutaj szczegółowych testów rozdzielczości z wykorzystaniem tablic testowych czy programów takich jak Reikan Focal. Wielokrotnie spotykałem się z testami, które liczbowo udowadniały wyższość jednego obiektywu nad innym, podczas gdy w praktyce rezultaty były odmienne. Jaką wartość ma test, w którym zdjęcia wykonywane są 1 egzemplarzem obiektywu wybranym ze 100? Jakie znaczenie mają liczby, gdy sprzęt zawodzi? Tamrona 70-200 G2 testowałem przez około pół roku i z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest ostry. Jak bardzo? Na koniec recenzji znajdziecie kilka fotografii wykonanych tym obiektywem. Póki co musi Wam wystarczyć stwierdzenie, że jest ostrzejszy od Nikkora 70-200 VR II. Optycznie różnica na korzyść Tamrona nie jest wielka, ale dodając stabilizację, Nikkor zaczyna bardziej odstawać na minus. Piszę tu o obiektywie, który jest znacznie droższy od G2.
Jak rozkłada się ostrość dla poszczególnych ogniskowych? O dziwo, zarówno dla 70, 135 i 200mm wyniki są bardzo zbliżone. Pokazuje to, że obiektyw został bardzo dobrze wykonany. Mam wrażenie, że najlepszą jakość uzyskać można na 135mm, ale różnice są trudne do oceny ‘gołym okiem’. Standardowo najlepszą jakość możemy uzyskać dla przysłon F/5.6-F/11, czyli dokładnie tych wykorzystywanych w krajobrazie. Z kronikarskiego obowiązku wypada wspomnieć, że dla F/2.8, jest nieco bardziej miękko, ale wciąż dobrze, przy F/4 i F/16 uzyskujemy już ostry obrazek. Powyżej F/16 jakość spada zdecydowanie z powodu dyfrakcji. Co ciekawe, ostrość jest bardzo dobra również na brzegach kadru. Spodziewałem się znacznie większego spadku jakości obrazu, tymczasem Tamron poza środkiem kadru sprawuje się znacznie lepiej niż Nikkor.
W testowanym obiektywie, podobnie jak w Nikkorze 70-200 F/2.8 VR II. daje się zauważyć focus breathing, czyli zmianę pola widzenia obiektywu podczas ustawiania ostrości. Jest to dość typowa przypadłość obiektywów z wewnętrznym ogniskowaniem. W skrócie – zdarza się, że dana ogniskowa np. 150mm nie zawsze oferuje takie same pole widzenia jak w przypadku innych obiektywów – jest ono z reguły mniejsze. Focus breathing skutkuje też niewielkim zmniejszeniem potencjalnej skali odwzorowania. Więcej o tym zjawisku możecie przeczytać np. tutaj.
Bokeh, czyli rozmycie tła, to kolejna rzecz, która w fotografii krajobrazowej nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Jest w porządku, tyle w temacie :)
W dobie świetnych profili obiektywów dołączanych do programów takich jak Lightroom czy Capture One, winietowanie również ma znaczenie marginalne. Inne wady optyczne takie jak aberracja chromatyczna czy dystorsja też są korygowane praktycznie „z automatu” i to również nie jest dla mnie temat nad którym warto się rozwodzić.
Z komą szkło radzi sobie rewelacyjnie. Lepiej zarówno od Nikkora 70-200 F/2.8 VR II jak i nowszego 70-200 F/2.8 FL ED VR, wartego na chwilę obecną 10 000 PLN.
Podsumowanie
Zbierając wszystkie za i przeciw, muszę przyznać, że Tamron wykonał naprawdę świetną robotę. W swojej kategorii cenowej 70-200 F/2.8 G2 przebija konkurencję, łącznie z droższym Nikkorem 70-200 F/2.8 VR II. Pomijając drobne wpadki, jak np umiejscowienie pierścienia zmiany ogniskowej pod przysłoną, w pozostałych kategoriach spisuje się bardzo dobrze. Najlepsza na rynku stabilizacja, bardzo dobra jakość optyczna, celny AF i odporność na złe warunki pogodowe, sprawiły, że na stałe trafił do mojego plecaka. Z pełnym przekonaniem polecam!
Przykładowe zdjęcia
Na koniec mam dla Was kilka fotografii wykonanych Tamronem w Bieszczadach i Tatrach podczas prowadzonych przeze mnie warsztatów fotograficznych Light Guides. Zapraszam do obejrzenia. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące obiektywu i jego praktycznego zastosowania w fotografii krajobrazowej, piszcie w komentarzach lub mailowo.
2 thoughts on “Tamron SP 70-200mm F/2.8 VC USD G2”
Ogniskowa 70-200 to coś czego w mojej szklarni jeszcze brakuje. Dzięki za ten artykuł, dużo przydatnej wiedzy. :)
Pozdrawiam.
Dla mnie to podstawa, jakbym miał wybrać jedno szkło w góry – zdecydowanie byłoby to 70-200 :)