Z butów Meindl korzystam od wielu lat, towarzyszyły mi przez tysiące kilometrów pokonanych górskimi szlakami. Niestraszne im były góry od Świętokrzyskich, po Karakorum. Postanowiłem więc sprawdzić jak radzą sobie w… łatwiejszych warunkach. Na warsztat wziąłem kilka par butów, które z powodzeniem można wykorzystywać na co dzień w mieście, ale też podczas łatwiejszych wędrówek górskich (lub leśnych). Dlaczego kilka par? Od kiedy moje potomstwo zaczęło chodzić, staram się aktywnie spędzać czas z rodziną. Dlatego postanowiłem przetestować jak pancerne, górskie Meindle sprawdzą się podczas rodzinnych wycieczek :)
Na warsztat wziąłem, a właściwie wzięliśmy modele:
- Literock GTX (męskie)
- Durban Lady
- Tuam Junior
- Respond Junior
Przez ponad pół roku testowaliśmy je buty w różnych warunkach – zarówno na zielonej Maderze, jak i w szarej Polsce. Oto jak sprawdziły się w terenie..
MEINDL LITEROCK
Literocki okazały się chyba najbardziej uniwersalnymi butami, które miałem okazję nosić. Od lutego, przez 6 miesięcy praktycznie się z nimi nie rozstawałem. Jeśli nie chodziłem akurat boso po mieście, buty te towarzyszyły mi na zakupach, w lesie czy też zdobywając maderskie szczyty. Pomijając spotkania biznesowe – są to buty, które można założyć praktycznie zawsze. Ładny design, stonowana kolorystyka sprawiają, że pasują zarówno do spodni trekkingowych jak i jeansów (kto mnie zna, wie jakie to dla mnie ważne – ale tak jest – pasują ;)).
Same buty jak przystało na Meindle wykonane są bardzo solidnie. Sprawiają wrażenie wytrzymałych i jestem pewien, że pomimo prób wcześniejszego uśmiercenia ich na coraz trudniejszych szlakach, przeżyją jeszcze parę ładnych lat. W porównanie np. do Salomonów, które zabrałem ze sobą na pierwszą wyprawę do Karakorum – przepaść.
Buty wyposażone są w membranę Gore Tex, dzięki czemu cechują się dobrą oddychalnością oraz odpornością na wodę. Nie jest to wodoodporność na poziomie butów z 1 kawałka skóry, ale testy na Maderze wykazały, że buty te nieźle radzą sobie zarówno z deszczem, jak i wilgotnymi szlakami wzdłuż lewad. Wysoki gumowy otok bardzo pomaga chronić stopę przed przemoknięciem w błotnistym terenie.
Wilgoć i błoto niestraszne Literock’om
Przyczepność butów testowałem m.in. na mokrych, porośniętych roślinnością skałach, które musiałem pokonać kiedy ratowałem dekielek do aparatu schodząc 30m w dół stromym i śliskim zboczem. Dobrą trakcję zapewnia Meindl Multigrip® 3 Alpin Light by Vibram® Zastanawiam się kto wymyśla takie chwytliwe marketingowo nazwy 😀 W każdym razie działa. I to dobrze. Gdyby nie działało, ta recenzja mogłaby nie powstać 💀
Dużym plusem butów jest ich wygoda. Łatwo wskakują na stopę, a cholewka buta idealnie trzyma stopę, zapewniając doskonałe wsparcie i stabilność. Łatwość zakładania może okazać się minusem, bo przyzwyczaiłem się je zdejmować bez rozwiązywania sznurowadeł, co przyczyniło się do przetarcia wyściółki buta od strony pięty. Płacąc tyle pieniędzy za buty warto je bardziej szanować. Wracając do wygody, jako osoba, która ma tendencję do odcisków i otarć, byłem zaskoczony tym, że buty właściwie prosto z pudełka były “gotowe do użytku”. Jakby skrojone na moją stopę. Od pierwszych wędrówek górskich i miejskich, nie miałem żadnych problemów z piętami. Za stabilizację pięty odpowiada patent Meindla – system Variofix i to może być odpowiedź na pytanie dlaczego tym razem stopy są zadowolone.
MEINDL DURBAN LADY
Tutaj oddaję głos Żonie, która przez pół roku użytkowała w/w.
Podczas mojej podróży na Maderę postanowiłam przetestować Meindle Durban Lady. To była dobra okazja, aby sprawdzić ich wytrzymałość na różnych rodzajach terenu, w tym na wyboistych ścieżkach górskich, w lasach oraz w miejskich warunkach. Po wyprawie oraz kilkunastu tygodniach intensywnego użytkowania później, mogę śmiało stwierdzić, że te buty spełniły moje oczekiwania na każdym polu.
Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę, była świetna jakość wykonania. Buty Meindl Durban Lady są solidnie zrobione, a ich skóra nubukowa jest trwała i odporna na zarysowania. Dodatkowo, wykonane są z dbałością o detale, co sprawia, że prezentują się elegancko, zarówno w terenie, jak i w miejskich warunkach.
Jeśli chodzi o komfort noszenia, to buty Meindl Durban Lady również nie zawiodły. Już po pierwszym założeniu czułam, że są wygodne. Nawet bardzo. Sprawiały wrażenie jakby dało się w nich chodzić bez skarpet bez obawy o odciski. Środkowa część podeszwy jest miękka, co pozwala na naturalny ruch stopy, a amortyzacja dobrze pochłania nierówności terenu.
Wspomnę też o dobrej wentylacji, która utrzymuje stopę suchą nawet podczas długich spacerów latem.
Kolejnym atutem butów jest ich wszechstronność. Testowałam je na różnych rodzajach podłoża – od kamienistych szlaków na Maderze po błotniste ścieżki w polskich lasach. Bez względu na warunki, buty spisywały się znakomicie. Podeszwa Meindl Light Travel zapewnia dobrą przyczepność, gwarantuje pewność kroków na każdej nawierzchni. Ponadto, buty nie przemakały nawet podczas umiarkowanego deszczu, co jest ważne w trudniejszych warunkach.
Niestety po włożeniu nogi po kolana do strumienia, okazały się być mokre w środku :)
Miałam także okazję nosić je na co dzień w mieście, i również w tych warunkach sprawdziły się doskonale.
Jednym z elementów, które przekonały mnie do butów Meindl Durban Lady, jest również ich trwałość. Mimo intensywnego użytkowania na różnych podłożach, buty są praktycznie jak nowe. Materiały użyte do produkcji są naprawdę solidne, co sprawia, że te buty są długoterminową inwestycją.
MEINDL RESPOND JUNIOR i Meindl TUAM
Tutaj oddaję głos dzieciom..
– Jak buty?
– Fajnie
– Dlaczego fajnie?
– Nie wiem
– Dobrze się w nich chodzi? Są wygodne?
– Tak. Kiedy bajka?
Porozmawialiśmy sobie. Po długich naradach bezdyskusyjna ocena 10/10 :)
Z moich obserwacji wynika, że również i w tym przypadku Meindle dały radę. Zdecydowanie największym plusem jest komfort użytkowania (i komfort rodzica ;)). Wyprawa po nowe buty zwykle nie ogranicza się u nas do jednego wyjścia i trwa niekiedy dłużej niż dojście pod K2. Zawsze coś nie pasuje – kolor, metka w środku, która miażdży stopę, zapach, smak. A nie, smak to akurat nie w przypadku butów. Chociaż.. Tak czy inaczej dobranie butów, które “mogą być” bywa torturą. W oczekiwaniu na paczkę z butami obgryzaliśmy z Anią paznokcie ze stresu. Buty z dla dziecka z dostawą kurierem? To nie mogło się udać.
Przyszły Meindle – założone, bez problemów…
A jak działa? Mniej więcej tak:
Działały m.in. na drzewach w mieście, na drzewach w lesie, na hamakach, na koncertach bluesowych..
Meindle były też testowane na co dzień w najtrudniejszych możliwych warunkach – w leśnym przedszkolu. Codzienne wspinanie się na drzewa, zabawy w błocie, kilometry przechodzone po leśnych ścieżkach. Jak na ilość dostarczonych im wrażeń ślady zużycia są znikome. Trochę takie pancerne adidasy 🙂 Konstrukcyjnie bez zarzutu – świetnie zrobione, z moich obserwacji wynika, że do lasu lub na lekkie trekkingi sprawdzą się idealnie.
Sam design został zaakceptowany przez wyrafinowane gusta dwójki miłośników frytek z ziemniakami, jednorożców i pokemonów, mimo, że zwykle buty były najbardziej stonowanym elementem wyposażenia.
PODSUMOWANIE
Żeby nie pisać tego samego 3 razy, zebrałem najważniejsze plusy i minusy wszystkich testowanych par.
PLUSY:
- Jakość wykonania – Meindle to Meindle, ciekawe czy kiedyś uda im coś zepsuć. Będę testował kolejne i dam znać 🙂
- Wygoda, w przypadku tych testowanych, nadawały się do założenia bezpośrednio z pudełka.
- Design – kwestia gustu, ale moim zdaniem są po prostu ładne (nawet te dziecięce z oczojaskrawymi wstawkami w odcieniach żółci/zieleni).
NA MINUS:
- Ze słabych stron nie sposób nie wspomnieć o cenie. Chciałoby się móc kupić buty takiej jakości za 200 zł. Ale bądźmy realistami. Niemiecka jakość musi kosztować. Wolę wydać 400-900 zł na buty na lata, zamiast kupować nowe co rok (rekordowe Vibramy Fivefingersy wytrzymały miesiąc :))
Podsumowując – Meindl jak zwykle wykonał kawał dobrej roboty. Testowane buty, podobnie jak wcześniej użytkowane przeze mnie modele, okazały się strzałem w dziesiątkę. Nic, tylko polecać.